EWAZNIEBA. Było. minęło i się nie wróci.

niedziela, 6 maja 2012

majowe komunie

Dla wielu rodzin nadszedł czas komunii. Postanowiłam więc przypomnieć jak to drzewiej bywało. Wcale nie tak strasznie i wcale nie tak biednie. Po prostu inaczej. Nauka religii odbywała się  w kościelnych salkach katechetycznych i nikomu to nie przeszkadzało. Pamiętam doskonale proboszcza naszej parafii, sympatycznego starszego siwego pana na zdjęciu. Pamiątkowe zdjęcie zrobione zostało na tle muru otaczającego nasz kościół. W kółeczku mój brat, musiał więc być rok 1964.

6 komentarzy:

  1. O, moja komunia przypadła na szczyt eksperymentów modowych mojej kochanek mamy. Jako jedyna miałam sukienkę przed kolana i ledwo, ledwo wianek na włosach. Broń Boże, żadnego kręcenia loków! A ja wtedy chciałam wyglądać dokładnie tak jak wszystkie. Jak "chcenia" się zmieniają ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z kolei marzyłam o długich włosach, zakręconych na papiloty oczywiście. A miałam obcięte króciutko prawie po męsku. I nie miałam nic do gadania. Włosy były obcinane dla wzmocnienia i już. Długie mogłam zapuścić dopiero w ostatniej klasie liceum. A moda komunijna faktycznie się zmienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo rozumiem. Ja całe dzieciństwo miałam fryzurę na tak zwaną chłopięcą fajerkę. I te loki też rozumiem. Mama uważała, że mam za mizerne włosy na inne uczesanie. Dziś kiepskie, bo kiepskie, ale długie aż do ramion.

      Usuń
    2. A u mnie podcinanie pomogło:)) Za to proste i też niedobrze :))

      Usuń
  3. Za to teraz masz loki :)! (jeśli dobrze widzę ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano mam... te dzisiejsze sztuczki, stylingi, wałki. Naturalne - mam bardzo proste... jak druty :))Moje marzenie to falujące na wietrze loki :))

      Usuń