EWAZNIEBA. Było. minęło i się nie wróci.

środa, 28 września 2011

spadkobierczyni medicusa


Nareszcie dotarłam do ostatniej części trylogii o dziejach Cole'ów - do SPADKOBIERCZYNI MEDICUSA. Tym razem Noah Gordon opowiada o kobiecie, lekarce pochodzącej z tego wspaniałego rodu, żyjącej w czasach nam współczesnych Robercie. Przez wiele lat sam Gordon jako dziennikarz i wydawca zajmował się współczesną tematyką medyczną. Wykorzystywał swoją wiedzę i praktyczne doświadczenie zdobyte w szpitalnym wolontariacie czy też w czasie pracy jako sanitariusz pogotowia ratunkowego.
"Spadkobierczyni Medicusa" wydaje mi się najsłabszym ogniwem trylogii. Wcześniejszymi częściami przyzwyczaił Gordon czytelników do szerokiej perspektywy, ciekawej historycznie kanwy. Zamiast burzliwych, interesujących faktów i ważnych wydarzeń przedstawia nam opowieść prawie kameralną. O Robercie Cole, która najpierw kończy studia prawnicze, później zaś, poddając się przeznaczeniu, medyczne. To opowieść o współczesnej kobiecie: zawiedzionej żonie -  rozwódce - porzuceniu błyskotliwej kariery i etatu w bostońskim szpitalu - prowadzeniu prywatnej praktyki w górach Vermontu i następnej historii miłosnej w jej życiu. To opowieść o współczesnej lekarce i jej etycznych dylematach. Gordon próbuje je opisać, także stan kobiecego ducha, ale chyba nie bardzo mu to wychodzi.
"Spadkobierczyni Medicusa" jest dla mnie mniej interesująca i z tego powodu, iż Gordon w trakcie narracji powieściowej umieszcza szereg swoich poglądów na opiekę zdrowotną. Sprowadza się to w jego przypadku prawie do debaty politycznej. Co w powieści jest raczej denerwujące. Ja w każdym razie tego nie lubię i uważam, że jest to jedna ze słabości tej powieści.


Przekład: Maria Grabska-Ryńska
Wydawnictwo: Książnica
Ilość stron: 301
Rok wydania: 1997

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz