Zagadki, krzyżówki, łamigłówki. Lubię je rozwiązywać. Lubię kryminały. Obejrzałam więc film Romana Załuskiego WŚCIEKŁY, mając nadzieję na mocne wrażenia i niezłą zabawę. Tym bardziej, że film powstał w bardzo ciekawym, z historycznego punktu widzenia, okresie. W roku 1979, choć na ekrany kin wszedł w następnym. No i ta obsada. Bronisław Cieślak, Roman Frankl, Bogusław Linda, Krzysztof Majchrzak i Barbara Brylska. Ale po kolei.
Albo raczej od końca. Film był nudny jak przysłowiowe flaki z olejem. Roman Załuski, scenarzysta i reżyser jednocześnie, poruszył ciekawy temat, ale go nie wykorzystał. Produkcja miała duży potencjał, a okazała się milicyjną propagandówką. Kreowała mądrego, operatywnego, pracującego z poświęceniem oficera Komendy Głównej MO. Bronisław Cieślak, w roli błyskotliwego kapitana Zawady, spisał się na medal. Zresztą miał już doświadczenie w popularnej serii 07 zgłoś się!
Fabuła filmu jest tak wątła, że można ją streścić w kilku zdaniach. Kapitan Zawada prowadzi trudne śledztwo. Do dyspozycji ma wszystkie dostępne milicyjne środki. Czasami helikopter, najczęściej jednak Fiata 125p. Kursuje między miastami, w których z tej samej broni, w podobnych okolicznościach giną niewinni ludzie. Oczywiście Zawada znajduje trop, który prowadzi do ujęcia seryjnego mordercy.
![]() |
Barbara Brylska i Bronisław Cieślak |
No właśnie. Seryjny morderca. Wyobrażacie sobie jaki to ciekawy temat! Jak można to wyeksponować, jakie emocje i strach pokazać! Z jakim dreszczem to oglądać! Ja sobie wyobrażam. Dlatego przeżyłam totalne rozczarowanie. Wściekły morderca okazał się tylko człowiekiem zawistnym. Zazdrosnym o szczęście innych. Ale żeby aż zabijać! Dlaczego, z jakiego powodu? Nie wiadomo. Postać mordercy pozostaje ciągle w cieniu, nie widzimy nawet jego twarzy. Na pierwszym planie jest zawsze kapitan Zawada, nasz peerelowski James Bond. Nawet śmierć mordercy jest jakaś bezsensowna, groteskowa.
Po dziesięciu minutach oglądania filmu wiedziałam kto zabijał. Nie było żadnej zagadki, napięcia, czekania na odpowiedź. Obejrzałam kilka polskich miast z lotu ptaka. Opole, Wrocław, Kraków, Toruń. I Warszawę. Przypomniałam sobie, że w Krakowie zdarzają się rzeczy, o których nie śniło się filozofom. Że Polacy kombinowali jak diabli, żeby tylko oszukać władzę. Że szczytem marzeń było zdobycie małego fiata (126p). Fajnie było popatrzeć na epizody znanych i cenionych dzisiaj aktorów. Na Lindę w roli niepełnego magistra. Na Majchrzaka w roli cwaniaka i pasera. Na przystojnego Frankla, który niestety później nas opuścił. Ciekawe czy pamiętają swój udział w tej propagandówce?
No i na koniec pocieszająca konkluzja przedstawicieli PRL-owskich organów ścigania:
Ludzie na poziomie mogą podstawić nogę, podłożyć świnię. Ale zabić !!!??? Nie !!!
Oj, ja byłam swego czasu ogromną fanką porucznika Borewicza (do poruczników mam chyba taką słabość, bo Columbo uwielbiam po dziś dzień:)), choć 07 Zgłoś się też było taką trochę propagandówką, ale postępową, trzeba przyznać - nie pokazywali, że Zachód jest zgniły;)
OdpowiedzUsuńJa z kolei najbardziej lubiłam cięte riposty porucznika i dowcipne często uwagi. Trzeba przyznać, że scenarzyści mieli poczucie humoru.
OdpowiedzUsuń