1950 rok, sanatorium w Zdunowie. Leżakowanie. |
Jeszcze kilkanaście lat
temu wydawało się, że mamy to z głowy. A tu proszę, znowu się zaczyna.
Nie przypuszczałam, że do tego wrócimy. Jako społeczeństwo. Bezpośrednio
po wojnie było to zrozumiałe. W czasach powszechnej biedy,
niedożywienia, niezwykle trudnych warunków życiowych i higienicznych. Gruźlica jako choroba społeczna! Czyli taka, która dotyka dużej populacji ludności i jest problemem przez wiele lat.
Moją
rodzinę gruźlica dotknęła dosyć boleśnie po wojnie. Spośród pięciorga
dzieci mojej babci najpierw zachorował starszy syn Maks, później
najstarsza córka Helena. Stąd ich długotrwałe pobyty w szpitalach i w
sanatoriach. Całe szczęście istniały już wówczas skuteczne leki
prowadzące do całkowitego wyleczenia gruźlicy. Profilaktyka była mocną
stroną tamtych czasów. Jeszcze dużo, dużo później pamiętam coroczne,
obowiązkowe radiologiczne badania płuc, tak zwane małoobrazkowe. A tak się nie chciało na nie chodzić, tak się narzekało na przymus.
Maksymilian, wyniszczony wojną i robotami, trafił w 1950 roku do
szpitala-sanatorium w jednym, czyli do Zdunowa. Na szczęście nie
wszystko co niemieckie zostało doszczętnie zburzone. Nie tym razem. Bo
szpital i sanatorium przeciwgruźlicze powstały tutaj już w roku 1915.
Przed wojną osiągnęły najwyższy stopień nowoczesności, wyposażenia i
sławę. I choć uległy częściowej dewastacji, polskie władze zdecydowały o
ich remoncie i ponownym uruchomieniu. Szpital otwarto uroczyście 22
lipca 1949 roku, co miało dla władz symboliczne znaczenie. W każdym
razie mój wujek trafił do najlepszego sanatorium w Polsce, niedługo po
jego otwarciu. Chorzy byli zachwyceni komfortem leczenia, mówili wręcz o
luksusie. Pamiętajmy, że były to jednak lata powojenne i oczekiwania
nie mogły być wygórowane.
Na
koniec jeszcze jedno. Nawet dzisiaj nie można precyzyjnie określić
liczby zakażonych gruźlicą. Jest ich podobno bardzo dużo. 10-20 lat temu
chorowali głównie ludzie w średnim wieku i młodzież. Teraz występuje
więcej zachorowań u osób po 65. roku życia. Są to ludzie, którzy
przeżyli wojnę i roczniki urodzone tuż po wojnie.
Maks w Zdunowie. 1950 r. |
P.S.
Właśnie na ONECIE ukazał się artykuł Gruźlica uderza ze zdwojoną siłą. Nie pomaga żaden lek.
A dzisiaj się dowiedziałam o przypadku gruźlicy w szkole podstawowej. Jedna z pracownic obsługi(sprzątaczka)jest nosicielem choroby. Jeszcze nie wiadomo czy nie zaraziła uczniów.
OdpowiedzUsuń