EWAZNIEBA. Było. minęło i się nie wróci.

niedziela, 17 czerwca 2012

czerwony orzeł bis


Niedawno zachęcałam wszystkich do oglądania hiszpańskiego serialu Czerwony Orzeł. A tu proszę, okazuje się, że nastąpił wysyp czerwonych orłów. Nie miałam pojęcia jak popularnym symbolem jest ten ptak, oczywiście w odpowiednim kolorze. Symbolem walki dobra ze złem i to w różnych, bardzo odległych kulturach i regionach świata. Otóż kilka dni temu obejrzałam tajlandzkiego CZERWONEGO ORŁA, chyba jego pierwszą część (?).
Na znany tytuł, całkowicie nieznanej mi produkcji, trafiłam zupełnie przypadkowo. Film należy do gatunku sensacyjno-futurystycznego, z akcentem na ten pierwszy. Rzecz dzieje się w 2016 roku, ale równie dobrze mogłaby w 2020 lub 2030. W Bangkoku, stolicy i największym mieście Tajlandii, przestępczość rośnie jak ogromne monstrum. Niczym w komiksowym Gotham City. Brakuje tylko Batmana.



Główny bohater na pewno go przypomina. To policyjny detektyw, który nocą zamienia się w mściciela. Ukrywa swoją tożsamość za czerwoną maską i czerwonym kostiumem, chroniącym go przed potężnymi razami. Ponieważ w Bangkoku korupcja wśród polityków sprawujących władzę sięga zenitu, przede wszystkim im wymierzona zostaje kara. Trup ściele się gęsto, scen ociekających krwią nie brakuje. 
Nie brakuje również zagadek i tajemnic. Tajne stowarzyszenie polityków, aby skończyć ze swoim wrogiem numer jeden, wynajmuje do walki z nim Czarnego Diabła, zamaskowanego mordercę, który uwielbia zabijać. Sceny walk Czerwonego Orła i Czarnego Diabła, to majstersztyk brutalnego fechtunku.  Film jest nasycony ponurymi, zbrodniczymi obrazami. Wpisuje się w całą serię filmów o nadzwyczajnych postaciach walczących z niesprawiedliwością, ludzkimi słabościami, niekiedy z ludzkimi kanaliami.


Postać Czerwonego Orła dla Tajlandczyków nie jest nowością. Pojawił się w kinach już w latach pięćdziesiątych. Godło Tajlandii to mityczny ptak Garude, przedstawiany jako czerwony orzeł. Choć nasze skojarzenia mogą być inne, czerwień dla azjatyckiej części świata ma pozytywne konotacje. Jest symbolem wolności i nadziei na lepszą przyszłość.
Wydaje mi się, że tajlandzki CZERWONY ORZEŁ nie jest filmem najwyższych lotów. Ale właściwie nie znam innych produkcji i kina tego kraju. Z czym więc go porównać? Jednego chyba mogę być pewna. Spodoba się sympatykom ostrej, bezpardonowej walki i brutalnych, nasyconych krwią scen. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz