Każdy z nas otrzymuje chyba prezenty. Mniej lub bardziej udane. Z jakichś okazji, czasami bez żadnej przyczyny. Ostatnio taki dostałam. Może nieco dziwny... ale ja lubię niespodzianki. Lubię też różne historie. Historie, a nie historię. Lubię opowieści, zwłaszcza takie, które dotyczą mojej rodziny. No i właśnie taki prezent związany z rodziną znalazłam w mojej poczcie elektronicznej.
Sprawcą niespodzianki okazał się być
wnuk mojego kuzyna, Mateusz. Dla Mateusza jestem, hmmm... tak jakby
cioteczną babką. Mamy podobne zainteresowania i wymieniamy się
informacjami na temat naszej rodziny. Cieszę się, że być może Mateusz
będzie kontynuował to, co ja zaczęłam, czyli próbę opisania tego, co się
z nami i naszymi przodkami działo. Żałuję tylko, że nikt z moich
najbliższych nie jest tym zainteresowany.
Dokument, który otrzymałam to
potwierdzona przez urzędnika stanu cywilnego w Nakle metryka urodzenia
mojej ukochanej babci Pelagii. Ten ważny dla niej fakt miał miejsce 24
marca 1903 roku. Czytając metrykę, mogę również wnioskować, że ojciec
mojej babci, czyli mój pradziadek umiał pisać i czytać, co w tamtym
okresie nie było chyba powszechne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz